„Piękno, moi drodzy, musi boleć, aby było prawdziwe. Musi być niedoskonałe, ułomne, cierpiące, aby mogło być piękne. Musi się kryć w nim, że tak powiem, jakieś zawstydzenie sobą, niepewność siebie, może nawet bezradność, może lęk. Poznasz je zwłaszcza po tym, że ono jak gdyby zdaje się na twoją łaskę, na twoją wyrozumiałość, nawet na twoje przebaczenie, a więc na twoje z nim przymierze. A właściwie to nie ty je poznajesz, to ono ciebie poznaje, czyś godny, aby mogło ci zaufać, otworzyć się przed tobą, obnażyć do bezwstydu, do kalectwa, do cierpienia. I jeśli nie masz być odtrącony, musisz mu równą ufność okazać i przyznać się przed nim do siebie, musisz zrozumieć, że jesteś w równym stopniu jego odbiciem, a wówczas staniesz się jednością z nim. Piękno nie może być pychą. Jego miarą nie może być miara naszego zachwytu. To byłoby nieuczciwe, to byłoby okłamywaniem jego, jak i siebie, to stwarzałoby właśnie przepaść między pięknem a człowiekiem, i to tak głęboką, jak głęboka jest tylko przepaść między pychą właśnie a pokorą. Piękno byłoby więc czymś nieludzkim wobec człowieka. Człowiek byłby wtedy tylko jego poddanym. Byłby więc skazany na pragnienie wyzwolenia się z niego w imię odzyskania swojego człowieczeństwa. Tymczasem człowiek potrzebuje piękna. Ale prawdziwe piękno potrzebuje również człowieka, potrzebuje go z całej swojej natury, bez reszty, zachłannie, jak, bo ja wiem co, może niestosowna to czułość, wybaczcie, ale jak bez mała dziecko matki. Nie jest w stanie obejść się samo sobą, nie potrafi istnieć ani poza człowiekiem, ani ponad człowiekiem. Staje się po prostu bezradne, godne jedynie współczucia. Cóż zatem może być jego miarą, spytacie? Może właśnie to, czy nam pozwala i na ile współcierpieć z sobą, czy czujemy się mu potrzebni, czy pragnie choćby naszej wyrozumiałości.”
W. Myśliwski
Podobno najłatwiej jest kochać to, co piękne. Podobno łatwiej byłoby nam kochać Ciebie, niż Tobie nas. Ale to nieprawda. To największe kłamstwo świata. W naszej rzeczywistości nie jest to możliwe. Nie kochamy Cię. Kochanie Ciebie to jak próba zasypania niekończącej się przepaści pomiędzy Tobą, a nami. Ty to wiesz. Tak naprawdę, w tym świecie kocha się tylko to, co jest ułomne, zniszczone, nieidealne. Tak naprawdę, prawdziwie kocha się, współcierpiąc. Opatrywanie kulawego psa, przytulanie umierającego dziecka, sprzątanie po niepełnosprawnym, naprawianie i leczenie tego, co w tym świecie nie może być do końca naprawione i uzdrowione. Wszystko w nas krzyczy i buntuje się przeciwko cierpieniu, gdyż nie cierpienie jest naszym przeznaczeniem. Ale w głębi ducha czujemy to, choć za wszelką cenę nie chcemy tego przyznać: najpiękniej kocha się tylko w cierpieniu. Wtedy, gdy jesteśmy bezbronni, nadzy, zdani na łaskę lub niełaskę naszej przerażającej wolności. Ty to wiedziałeś. To Twój straszny sekret i znak rozpoznawczy. Od tamtego czasu nie istnieje już ta przepaść między nami. Została zasypana. My nie mogliśmy tego zrobić, ale Ty tak. Bo jesteś największym Szaleńcem Wszechświata, największym jego Idiotą i Naiwniakiem. Uganiasz się za nicością, za marnością, za brzydotą, za ułomnością: za nami. Od tamtego czasu jesteśmy jedno w naszym człowieczeństwie, w naszym cierpieniu. 
Natalia Górska, 22 września 2022r.

„Mój Boże, to niezwykłe, że prosisz nas, abyśmy Cię miłowali. Zważywszy na to, czym jesteś i czym my jesteśmy, powinieneś nam tego zabronić. Ale gdybyś nam nie pozwolił, żebyśmy Cię miłowali, ja miłowałbym Cię w ukryciu.”
Anonimowy mnich kartuski
Back to Top