Lir i jego dwór świętują dziś wieczorem, piją i ucztują
w ciepłym domu, gdy tymczasem ich dzieci nie mają schronienia.
Niegdyś odziane w królewską purpurę,
dziś jeno białe pióra mamy za okrycie.
Niegdyś miód i wino piłyśmy z drogocennych pucharów,
a dzisiaj nasz napitek to słona woda,
strawą naszą ziarna piasku.
Ja, która kochałam leżeć na wonnej trawie i czuć dotyk słońca,
muszę bez wytchnienia przemierzać zimne wody Morza Moyle'a.
w ciepłym domu, gdy tymczasem ich dzieci nie mają schronienia.
Niegdyś odziane w królewską purpurę,
dziś jeno białe pióra mamy za okrycie.
Niegdyś miód i wino piłyśmy z drogocennych pucharów,
a dzisiaj nasz napitek to słona woda,
strawą naszą ziarna piasku.
Ja, która kochałam leżeć na wonnej trawie i czuć dotyk słońca,
muszę bez wytchnienia przemierzać zimne wody Morza Moyle'a.
z irlandzkich legend, opr. Marie Heaney











