Istnieje pamięć, która jest głębsza od źródła myśli  i trwalsza niż pismo. Rozpoczyna się tam, gdzie ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało. Płynie głęboko wśród korzeni drzew, wypływa strumieniami i rzekami, rozlewa się w mnogość jezior, aż w końcu łączy w jedno z morskimi falami. Woda Chrztu. Rzeka Życia. Tak, woda ma pamięć. Aby ją odczytać należy się w niej obmyć, zanurzyć się w niej, wypić ją. Tak poznaje się Ziemię Prusów. Ziemię, która jest milczeniem, jest pustką, jest nieobecnością. Od setek lat nie chodzą po niej bowiem ci, którzy by ją rozumieli, którzy uświęcaliby jej wody, ochraniali drzewa, uprawiali rolę lub pocieszali samotne, zimne morze. Odeszli w jękach bólu i szczekocie broni. Nie zostawili po sobie nic, bo też nic nie mieli prócz swej krainy i miłości do niej. Obecni jej mieszkańcy są niczym goście; jak duchy przypadkowo zabłąkane w nie swoich ruinach, a poszukujący ukojenia. Przenikają cichutko z miejsca na miejsce, z otwartymi szeroko oczami i nastawionymi uszami – nasłuchują… ale nie chcą słyszeć, ponieważ wody płaczą, drzewa szumią złowrogo, a morze tęsknie wypatruje znajomych łodzi na horyzoncie. Są tu obcy. Nie znajdą więc ukojenia dopóty dopóki nie skosztują wód, nie posłuchają drzew i nie przytulą morskich fal. Dopóki nie wgryzą się głęboko w tę ziemię splamioną nieutuloną rozpaczą i nie wydobędą z niej pamięci. W ten sposób nieobecność stanie się wreszcie obecnością, a krainę Prusów rozświetli ciepłe, poranne słońce igrające ze swoim czystym odbiciem w taflach tysiąca jezior. 
Natalia Górska, październik 2024


„Spójrz o Panie, tu stoję skruszony pod krwawym baldachimem historii. 
Jako wystraszona sarna patrzę na letnią ziemię, 
Ponieważ wtedy pod zieloną suknią pól i lasów czuję parującą 
krew. Gdzieś tam przed stuleciami, Twoje niebo zmienia się w ciemne 
sklepienie. Tam walczą Prusowie o wolność i kraj. 
Wiatr zachodni niesie echo przez Święty Gaj. 
Krwawa zemsta rodzi się w piersi Bogów, palą się zamki, wsie 
i Romowe. Nie słyszałeś, Panie, zgrzytania zębów naszego plemienia? 
Setki lat oczy nieba zamknięte. 
W kraju Prusów wiatr niesie wściekłe kamienie. 
Rzeki, jeziora i morze rozpaczliwie płaczą… (…)
Zmora gniecie kraj baśni bursztynowej, który fale Bałtyku opływają, 
A pomoc piekłu dają miecze i krzyże. 
A głowy smocze nie rosną znowu, a ocean nie parska, nie huczy, 
zatapiając brzegi, i lawina nie wyje, ślizgając się w przepaść, lecz fale 
żelaznych wojów zalewają kraj krwią. (…) 
O, Panie, Ciebie prosili Galindzi, Skalowie, Barci. 
Ale cóż ja widzę? Twoi krzyżowi żołdacy poruszają się jak dinozaury 
po żyznej ziemi, i zdeptali zasiewy i plony, 
Wtedy w Palestynie mówiłeś, o Panie, o pokoju i czyniłeś cuda. 
Święci złotą czarą czerpali Twoją wiedzę… 
W jednym ręku krzyż, w drugim mordu narzędzie? (…) 
Twoje ręce stworzyły kwiaty lilii polnej. 
Twoje skrzydła oskrzydlają ten czarno-biały świat. 
Moje łzy, jak gwiazdy, o Panie, gorzko toczą się noc za nocą. 
Ja jeden z ostatnich Prusów podnoszę ręce do nieba i modlę się. 
W nocnej ciszy słyszę, ja strug heblujący trumnę. 
Do mojego krwawego „śpiewu łabędzia” dźwięczy już ostrze oszczepu. 
O, Panie, moje serce dygocze jak pruska ziemia. 
Jam przyszedł ciebie opłakać, ziemio Natangów, moje łzy wylać nad 
Prusami. Już długo noszę w sobie fale bólu. 
Tawa nouson, Bałtyk lamentuje dłużej.”

Tysniawa Jounas (Sudauer, zm. 1961 w USA) z książki „Ziemia Starożytnych Prusów”, Sławomir Klec Pilewski

„Tawa nouson kas tu essei Endangon
Swintints wirst Twais Emnes
Pereit Twais Rijks 
Twais Quwaits Audasin Kagi Endangon tijt deige nosemien 
Nouson deinennin geitin dais noumans schan deinan 
Bhe ni weddeis mans emperbandasnam 
Schlait isrankeis mans esse vissan vargen."

“Ojcze nasz” Tysniawa Jounas, „Ziemia Starożytnych Prusów” Sławomir Klec Pilewski
Back to Top